poniedziałek, 21 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ9

Zazdrość i odczucie

***Oczami Rossa***
Następnego dnia atmosfera w domu zrobiła się bardziej napięta i Rydel poszła do Ell'a. Ja osobiście nie przejmowałem się tym i jak wstałem, ubrałem się to zszedłem na dół oglądać TV. -WEŹ SIĘ TAK NIE PRZEŁAŹ!!!- usłyszałem z kuchni dochodzące głosy. -JA SIĘ NIE PRZEŁAŻE!!!- To była kłótnia Ryland'a i Riker'a. Oczywiście Riker zaczął... Był za bardzo przewrażliwiony tym, że Rydel zgodziła się na to by wyjść za Ell'a, a że teraz jeszcze są sami razem w domu, nie wiadomo co się tam z nimi dzieje...
***Oczami Rydel***
Gdy doszłam do domu Ell'a, on przywitał mnie jak zawsze namiętnym pocałunkiem. Tym razem jednak nie skończyło się na jedynie pocałunku... Ell zaczął mnie rozbierać zostając w pocałunku potem zatrzymaliśmy się na schodach. Nie przeszkadzały nam. Gdy wczołgaliśmy się po nich do sypialni weszliśmy do łóżka. Byliśmy już całkiem nadzy. -Teraz zrobi się na prawdę gorąco.- powiedział Ell. Gdy skończyliśmy, poszliśmy spać. Było mi z nim dobrze i chciałabym jak najszybciej wziąć z nim ślub.
***Oczami Ell'a***
To było niesamowite! Zrobiliśmy to! Martwi mnie to, że bez żadnych zabezpieczeń, ale Rydel się tym nie martwiła. Ja też zbyt długo nad tym nie myślałem, ponieważ dziecko by nam nawet nie przeszkadzało... Wręcz przeciwnie połączyło by to nas jeszcze bardziej. Chcę jak najszybciej wziąć z nią ślub, bo chcę być z nią już na zawsze. Bardzo ją kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niej.
***Oczami Riker'a***
A co jeżeli on chce ją  tylko na jedną noc? A co jeśli ją skrzywdzi?! A co oni tam teraz robią??  A co jeśli on chce się nad niż znęcać???!!!- te pytania mnie męczyły. Chciałem zapaść się pod ziemie. Martwiłem się bardziej niż tata. -Riker czemu chodzisz taki zdenerwowany?- zapytał ojciec. -A co jeśli oni teraz tam uprawiają seks?!- Krzyknąłem pytająco. -No i prawidłowo! Przecież ma wystarczająco lat i może sobie pozwolić na taką przyjemność.- powiedział spokojnie tata. Ja wyszedłem z domu i udałem się do parku. Ona już może w tej chwili to robi, a ja jeszcze nigdy, ja to nawet dziewczyny nie mam.... A może jestem po prostu zazdrosny? - Myślałem siedząc na ławce. Nagle podeszła Vanessa i zacząłem z nią rozmawiać:
-cześć! /R
-Hej /V
-Jaki zbieg okoliczności.../R
- W zasadzie to Ciebie szukałam... /V
-SERIO?! - nie spodziewałem się, że taka dziewczyna jak ona szukała akurat mnie...
-Tak! Bo mam Ci coś ważnego do powiedzenia ale musisz przyjść do mnie na noc... Będziemy tylko Ty... i Ja...- powiedziała Van bardzo uwodzicielsko. Miałem wrażenie, że mnie podrywa... Było to bardzo przyjemne.
-No dobrze... Tobie nie jestem w stanie odmówić... - powiedziałem patrząc się w jej biust nie zauważyłem kiedy sie do mnie zbliżyła. Odgarnąłem jej włosy i bardzo namiętnie pocałowałem. Nie dowierzałem, że nareszcie ktoś mnie chce...
-To czekaj napiszę do mamy i możemy iść... /R
-Ok misiu /V
Napisałem szybko SMS'a i poszliśmy do Van. Dziewczyna wzięła mnie za rękę i zaciągnęła do sypialni. Następnie zaczęliśmy się całować, potem ona zaczęła rozbierać mnie a ja ją. Wyszło tak, że to zrobiliśmy. Nie mogłem uwierzyć w to, że to było takie przyjemne. Było, było..... to uczucie jest nie do opisania, a zwłaszcza jeżeli robi się to z osobą, którą się kocha. Już rozumiem Rydel i chyba nie mam o co być zazdrosny...
***Oczami Rossa***
-WYCHODZĘ WRÓCĘ JUTRO!- krzyknąłem i wyszedłem. Udałem się do Laury około 10 minut później byłem przed jej drzwiami i pukałem. Gdy otworzyła drzwi podszedłem i ją pocałowałem. Wszedłem -Dzień dobry- powiedziałem -Nikogo nie ma w domu- Powiedziała Laura -Wyjechali i wrócą dopiero po jutrze- dokończyła. Ja się uśmiechnąłem i zacząłem całować Lau. Po chwili leżeliśmy na dywanie w salonie, jednak nie miało to wielkiego znaczenia w końcu cały dom był pusty. No i zaczęliśmy się rozbierać... ona najpierw zabrała się za koszule. Miała bardzo wycięty dekolt w bluzce i podobało mi się to, ale i tak chwile później nie miała na sobie nawet bielizny. Robiliśmy to bardzo szybko. Było nam razem bardzo przyjemnie. Jak skończyliśmy zaniosłem ją do sypialni, sam położyłem się obok a Lau się wtuliła. Nigdy nie bylem bardziej szczęśliwy.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To taki jakby rozdział... Chciałam wam dodać jak najszybciej. Wiem że jest krótki lecz jak widać dużo się dzieje. Przepraszam, że tyle słów się też powtarza lecz nie wiedziałam jak to opisać.  Proszę zostawcie po sobie komentarz bo to właśnie one motywują mnie do dalszego pisania.  I to chyba na tyle dzisiaj. DZIĘKI, ŻE W OGÓLE CHCE WAM SIĘ TO CZYTAĆ :*

NOTKA

Słuchajcie! Rozdziały będą ukazywać siś 2 razy w miesiącu. Przepraszam ale nie mam czasu i weny pisać... Mam nadzieje, że rozumiecie :*

niedziela, 6 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ8

Zaręczyny

***Oczami Rikera***
Usłyszałem dzwonek do drzwi. Oczywiście miałem pewność, że  to Ell stoi po drugiej stronie. Gdy ujrzałem Rydel na schodach, podbiegłem do drzwi i je otworzyłem. W końcu martwiłem się o swoją siostrę. Zobaczyłem Ell'a w garniturze. i zacząłem się śmiać. -Cześć- mówiłem przez śmiech -Cześć! Zupełnie nie znam powodu z którego się śmiejesz.- Mówił do mnie Ell z dziwnym akcentem.   Przez to  zacząłem jeszcze bardziej i jeszcze głośniej się śmiać. Rydel zeszłą, przytuliła się do Ell'a i go pocałowała, przy mnie. Byłem zły. -Rydel!- wrzasnąłem. -No co? Już całować ze swoim chłopakiem się nie można???- powiedziała blondynka. Na te słowa poszedłem na górę.
***Oczami Rydel***
-Przepraszam Cię Ell. Nie wiem co w niego wstąpiło.- powiedziałam z wyjaśnieniem. -Wiesz jakie od Ciebie przeprosiny przyjmuję.- powiedziałem. Pocałowaliśmy się jeszcze raz ale z większą namiętnością. Po tej przyjemności poszliśmy do restauracji. -Chcesz dzisiaj u mnie nocować?- zapytał. - Jasne tylko napiszę SMSa do mamy.- Gdy napisałam wyszliśmy z restauracji i udaliśmy się do jego domu. Nie byliśmy sami, Była jego siostra i mama. Ja spałam u Ell'a w pokoju a on na kanapie w salonie. Miłe było jego poświęcenie, ponieważ ta kanapa nie była zbyt wygodna. Rano po śniadaniu, odprowadził mnie do domu. Wszedł na chwilę ale nie spodziewałam się takiego czegoś. 
***Oczami Ell'a***
Wiedziałem, że im szybciej to zrobię, tym szybciej będę miał to z głowy. więc przyklęknąłem na jedno kolano i powiedziałem -Rydel... Wyjdziesz za mnie?- serce waliło mi jak szalone, byłem zdenerwowany ale i tak najlepsza była reakcja Rossa -Awwwwwww....- Ross rozczulił się i poszedł do kuchni po popcorn. Co jak, co ale po nim spodziewałem się tego. Riker'a zżerała złość. -TAK!- krzyknęła Rydel ze zdziwioną miną. Poczułem ulgę. Gdy wstałem to przytuliłem Rydel i pocałowaliśmy się. Na to wszyscy -Awwwww...- oprócz Rikera, który wyszedł z pokoju. Rydel pobiegła na górę z płaczem. Za nią pobiegłem ja. Gdy wszedłem do jej pokoju zobaczyłem płaczącą w poduszkę.
***Oczami Rydel***
Dlaczego Riker jako jedyny się nie cieszył? myślałam zapłakana. Gdy do pokoju wszedł mój narzeczony, przytuliłam się do niego. -Nie przejmuj się! On jest najstarszy i się martwi, że zrobię ci krzywdę ale ja postaram się żeby do tego nie doszło.- mówił Ell żeby mnie uspokoić. -Ale on jako jedyny się nie cieszy. To straszne, że nie mam poparcia u najstarszego brata.- powiedziałam siadając na łóżko. -W końcu mu przejdzie. Zobaczysz będzie dobrze!- powiedział po czym pocałował mnie Ell. Nie musiałam nic mówić, ponieważ rozumiał mnie bez słów.
***Oczami Rocky'ego***
Gdy wszedłem na górę i zapukałem do brata, czułem trochę strachu. Nie czułem tego często więc było to dla mnie nie komfortowe.-Riker! Riker otwórz chcę porozmawiać!- krzyknąłem. -Wejdź otwarte!- odezwał się głos zza drzwi. Zobaczyłem załamanego Riker'a siedzącego na łóżku. -Bracie słuchaj- zacząłem. -Wiem, że się o nią boisz, wiem też, że to dla Ciebie trudne, ale taka jest prawda. Musisz przestać traktować ją jak małą dziewczynkę. Nawet rodzice dają jej wolność a ty jedyny nie.- powiedziałem. -Wiem, ale to nie takie proste. Boje się o nią. To jest nasza jedyna siostra.- blondynowi ukazała się łza w oku. Nigdy przedtem nie było takiej sytuacji i nie wiedziałem co mam zrobić.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że krótki i chcecie dłuższe ale tak jak pisałam to jest wynagrodzenie za to, że nie było rozdziałów. Od przyszłego tygodnia (od jutra do niedzieli) powinien ukazać się kolejny, tym razem dłuższy rozdział.

sobota, 5 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ7

To skąplikowane

***Oczami Laury***
Dlaczego on na mnie krzyczał? Przecież wie, że nie lubię Rylanda. Jak Ross mógł mi to zrobić??? A może to też moja wina??? Sama już nie wiem, co mam robić. Muszę jakoś to naprawić! Tylko jak?- Myślałam wracając zapłakana do domu. Nie myślałam że kiedyś będę w takiej sytuacji. Miałam mętlik w głowie. 
*Następnego dnia* 
Nie spałam całą noc. Cały czas myślałam jak to naprawić. -Przecież to jest nie realne.- powiedziałam sama do siebie. Wstałam z łóżka podeszłam do toaletki i zaczęłam się ogarniać. Zaczęłam od włosów, potem przeszłam do makijażu a na końcu ubrałam się. Gdy weszłam do kuchni, nikogo nie było już w domu. Spojrzałam na zegarek 7:45 -Cooooooo?!- wrzasnęłam. -ZNOWU SIĘ SPÓŹNIĘ DO SZKOŁY!- lecz gdy spojrzałam na kalendarz przeczytałam "sobota", zaczęłam się śmiać.
***Oczami Rylanda***
Wszedłem na górę i zapukałem w drzwi Rossa. -Śpisz?!- krzyknąłem. -Nie! Możesz wejść- odezwał się głos zza drzwi. Gdy wszedłem, zobaczyłem Rossa patrzącego się na wspólne zdjęcie, jego i Laury. -Co się stało?- zapytałem brata. -I tak nie zrozumiesz...- odpowiedział. -Może zrozumiem.- powiedziałem z nadzieją. -Wątpię.- powiedział blondyn. -Warto spróbować!- powiedziałem głośno z uśmiechem. -No to wczoraj, jak Rocky się pomylił, to Laura powiedziała, że mam Ciebie zostawić i sam się ratować. A ja jak to usłyszałem, to zamarłem. Rozumiesz?- powiedział brat. -Tak. Rozumiem. Ale to nie jej wina, że mnie nie lubi, tylko moja! To przecież ja byłem dla niej chamski itp. Ale chcę to zmienić!-mówiłem z nadzieją, że go przekonam. -Muszę się ubrać i biec do Laury!- krzyknął Ross, wstał z łóżka, a ja wyszedłem z pokoju i udałem się do kuchni.
***Oczami Rossa***
Zacząłem ubierać się, ułożyłem włosy i wybiegłem z domu. Miałem przed oczami tylko Laurę. Gdy znalazłem się pod jej drzwiami, miałem pustkę w głowie. Nie wiedziałem co mam jej powiedzieć ale zadzwoniłem. Gdy ujrzałem Laurę od razu ją przytuliłem. -Ross co ty robisz?! Odejdź ode mnie!- krzyknęła Laura. -Przepraszam Cię!- Krzyknąłem. -Naprawdę? Przepraszasz mnie?- zapytała zdziwiona Laura- Tak.-powiedziałem. -Wybaczam.- odpowiedziała. Zbliżyłem się i nie wiem jak to się stało ale pocałowałem Laurę. Było niesamowicie! Nigdy wcześniej nie czułem się lepiej.
***Oczami Rydel***
Dzisiaj Ell zaprosił mnie na kolacje. Muszę się wyszykować, muszę wyglądać pięknie.- myślałam. -Teraz pozostaje kwestia sukienki.- powiedziałam do siebie. Nagle do mojego pokoju wparował Riker. - A dokąd się panienka wybiera?- zapytał. -Idę na randkę z Ell'em.- powiedziałam. -Naprawdę? Z moim przyjacielem? A przekażesz mu, że jak zrobi ci cokolwiek to go zatłukę? Pamiętaj jeżeli Cię zostawi, nie ręczę za siebie!- mówił z przestrogą brat. -Co? Riker nie znałam Ciebie z tej strony.- mówiłam bardzo zdziwiona. W końcu on nigdy się tak nie zachowywał! To było co najmniej dziwne.Gdy byłam już gotowa usłyszałam dźwięk dzwonka. Chciałam otworzyć ale Riker mnie wyprzedził. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że krótki ale to wynagrodzenie za dni które były "puste" za każdy komentarz dziękuję i czekajcie na jutrzejszy rozdział :)

piątek, 4 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ6

Powstanie RYDELLINGTON i kłótnia

***Oczami Rydel***
-Zostaniesz moim chłopakiem?- Powiedziałam do Ell'a. Zżerało mnie z nerwów od środka.
-Tak!- powiedział Ell i mnie spontanicznie pocałował. Byłam wtedy najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi.Nic nie równało się z tym do puki nie przyszła Laura.
***Oczami Laury***
Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam do drzwi. Otworzył je Ross. -Hej.- powiedziałam. -Cześć! Wejdziesz- odpowiedział blondyn. -Jasne- weszłam do środka i usiadłam w salonie na kanapie. Ross przyniósł herbatę i usiadł obok mnie. -Mam jedną sprawę do Ciebie...- zaczęłam mówić. -Mianowicie, podoba mi się chłopak ale nie wiem jak mu to powiedzieć. Pomożesz? Może coś poradzisz?- pytałam. -To zależy od niego. Jeżeli znasz go na tyle dobrze, że wiesz czy jak on nie czuje tego samego to odejdzie. Bo jeżeli odejdzie i nie będziecie już przyjaciółmi lepiej jeszcze poczekać, ale jak nie odejdzie możesz mu to powiedzieć.- Rozgadał się Ross. -Chyba rozumiem- powiedziałam nadal się zastanawiając. -To dobrze- powiedział blondyn, po czym włączył TV. Miałam w głowie jedną myśl, czy on się czegoś domyśla, sama nie wiedziałam jak się czuję czy raczej dobrze czy źle, po mimo tego uśmiechałam się. -Muszę już iść- powiedziałam, wstałam z kanapy i zawiesiłam torebkę na ramieniu. -Ok. Odprowadzę Cię bo już ciemno.- powiedział i wstał z kanapy. Udaliśmy się w stronę drzwi gdy nagle rozległ się krzyk Rocky'ego.
***Oczami Rocky'ego***
Gdy wszedłem na górę zobaczyłem ogień wszystko płonęło. -POMOCY!!! PALI SIĘ! POŻAR! POŻAR!- wrzeszczałem i zbiegłem na dół. -Rocky co jest?- zapytał Ross. -Pali się do góry wszyscy wychodźcie z domu!!!- krzyczałem do niego. -Ale na górze był Ryland!!!!- wrzasnął blondyn. -CO?!- złapałem się za głowę. -Ross zostaw ich wszystkich i chodź!- mówiła Laura do Ross'a. Po chwili Ryland zszedł spokojnie z góry. Wszyscy patrzyli na nieg ze zdziwieniem, oprócz Rossa, który patrzył na Laurę z pogardą. 
***Oczami Rylanda***
-Co jest?- zapytał Ryland. -przecież był pożar a tobie nic nie jest?- pytał ze zdziwieniem Rocky. -Jaki pożar?-zapytałem b nie wiedziałem o co chodzi. -Widziałem dym!- krzyknął brat. -Zgasiłem świeczki, bo Van u mnie jest i za chwile idzie...- powiedziałem do brata po czym Van pojawiła się na schodach. -AHA... znowu fałszywy alarm... trudno. Wracamy d normalnego życia...- 
***Oczami Rossa***
-Ja nie wierzę!- krzyczałem do Lau. -Ja też nie.- powiedziała do mnie dziewczyna. - Ale w zasadzie on zawsze coś pokręci.- mówiła z uśmiechem Lau. -Nie! Ja nie wierze, że nawet w razie pożaru, takiego prawdziwego, zostawiła byś mojego brata żeby spłonął.- mówiłem ze wściekłością. -Ale...- zaczęła brązowowłosa -Żadnych ale! Przepraszam nie możemy być dłużej przyjaciółmi.- powiedziałem ze złością na nią. Gdy poszła położyłem się do łóżka, tej nocy nie mogłem zasnąć.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Drugi dzisiaj chcę wam wynagrodzić to, że nie było rozdziałów. W tym tygodniu (sobota/niedziela) pojawią się jeszcze dwa. Mam nadzieje, że mi wybaczycie.




ROZDZIAŁ5

SNY I NOWA ZNAJOMOŚĆ

***Oczami Ell'a***
-Boże! Dlaczego śniła mi się Rydel?- pomyślałem i wstałem po czym udałem się do kuchni by się czegoś napić. Spojrzałem na zegarek a tam godzina 3:03. Pomaszerowałem do łóżka. Próbowałem zasnąć ale to się na nic zdało. Tej nocy już później nie spałem, bo nie mogłem przestać o niej myśleć. Nigdy jeszcze nie miałem takiego problemu! "Głowa mnie boli" pomyślałem. Gdy się pofatygowałem żeby wstać w ten słoneczny dzień, była już 12:01. Jak zobaczyła mnie mama od razu zauważyła, że coś ze mną nie tak.
***Oczami Rydel***
*-Czy ty Rydel chcesz wyjść za tego o to Ellingtona?- mówił ksiądz. -Tak chcę.- odpowiedziałam. -A czy Ty Ellingtonie, chcesz wyjść za Rydel?- powiedział ksiądz do Ell'a -Tak chcę.- odpowiedział Ell. -Ogłaszam was mężem i żoną!- wykrzyknął radośnie ksiądz. -Możesz pocałować pannę młodą.- * -AAAAA!!!- Wykrzyknęłam budząc się. Nagle wszyscy przyszli do mnie do pokoju ze słowami "Co się stało?!", a ja jak głupia odpowiedziałam -ŚNIŁO MI SIĘ ŻE BIORĘ ŚLUB Z ELL'EM!!!-wszyscy oprócz Rossa się zdziwili. -Awwwww- zaczął rozczulać się Ross. gdy złowrogo na niego spojrzałam, wyszedł. -A czyli nic poważnego. Narka ;) - powiedział Riker po czym również wyszedł. Gdy się ocknęłam, ogarnęłam (uczesałam włosy, umyłam zęby, ubrałam się itp.) wyszłam do ogrodu pełnego kolorowych kwiatów.
***Oczami Rossa***
-Wychodzę!- wydarłem się, stojąc przy drzwiach. Gdy znalazłem się na dworze udałem się w stronę parku. Tam roiło się od ludzi, dzieci i zwierząt. Usiadłem na ławce i podbiegł do mnie jakiś pies, za którym biegła mała dziewczynka. -Cześć- powiedziałem do dziecka. Nagle podbiegła dziewczyna której nie znałem wcześniej -O Boże! To Ty!  *-* KOCHAM CIĘ!!!- Zaczęła drzeć się... -Spokojnie.- powiedziałem. Nie spodziewałem się, że ktoś mnie kojarzy. -Przepraszam. Proszę dasz mi autograf?!- zapytała. - Pewnie, czemu nie? ale chodź ze mną bo nie mam kartki ani długopisu.- Mówiłem. Ona patrzyła na mnie jakbym był super sławny. - Chodźmy!- Gdy szliśmy dużo rozmawialiśmy, dzięki temu zaprzyjaźniliśmy się. Dziewczyna ma na imię Luna, jest nianią, zbiera pieniądze na otwarcie sklepiku z gazetami i słodyczami, mieszka sama bo jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym, tylko ona przeżyła i ma 18 lat. Na razie tyle wiem. -Wejdziesz?- zapytałem. -Nie, muszę odprowadzić małą do domu... Może jutro wpadnę. Papa.- odpowiedziała i odeszła.
***Oczami Ell'a***
Gdy wchodziłem na teren Lynch'ów zobaczyłem fragment białej sukienki. Gdy podszedłem ukazała mi się blondynka, leżąca pośród kwiatów. Zbliżyłem się i położyłem obok Rydel. -Cześć- szepnąłem. Rydel przytuliła się do mnie. -Śniłeś mi się dzisiaj.- powiedziała przyciskając mnie do siebie. -Naprawdę?- zapytałem z niedowierzaniem. -Tak!- powiedziała dziewczyna. -I mam jedno pytanie.- szepnęła mi do ucha. 
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że krótki, ale pisany w połowie bez weny. Długo nie było z braku czasu ale teraz będzie jakoś raz w tygodniu.


niedziela, 2 marca 2014

ROZDZIAŁ4

KFC

***Oczami Ellingtona***
Wszyscy klaskali, śpiewali a nawet tańczyli, gdy graliśmy. Było to bardzo fajne uczucie, w końcu wiedziałem, że jestem kimś. W zasadzie odpowiadało mi życie "rockmen'a". Tłumy, które mnie i resztę rozpoznawały, wspaniali fani i wspaniali rodzice. Coś niesamowitego, czułem że to coś dla mnie. Tym bardziej, że kocham perkusje. Z zespołu najbardziej lubiłem Rydel. Była bardzo miła i urocza. Podobało mi się jej zachowanie, głos, charakter, no i wygląd naturalnie. Była dziewczyną, którą szukałem przez całe życie, tylko jest jedno "ale", ja wcale nie muszę się jej podobać, tak jak ona mi. 

***Oczami Rydel***
-Ell! Halo?!- powiedziałam do Ell'a, który się najwyraźniej zamyślił. -Co?! Coś się stało?- nagle oprzytomniał. -O czym tak myślisz?- zapytałam się chłopaka. -O tym co się dzieje gdy jesteśmy na scenie.- Odpowiedział. -Bardzo ciekawy temat! W takim razie już nie przeszkadzam.- powiedziałam wstając. -Nie przeszkadzasz!- krzyknął Ell, łapiąc mnie za rękę. -Naprawdę?- zapytałam ze zdziwieniem na twarzy. Ell zazwyczaj chciał być sam, na sam ze swoimi myślami, więc się zdziwiłam. -Tak! Ty nigdy mi nie przeszkadzałaś.- Na te słowa weszła pani dyrektor. - Możecie już iść do domu.- Oznajmiła i wszyscy rozeszli się. -Wejdziemy po drodze na obiad do KFC?- zapytał nas Riker. -Taaaak!- wykrzyknęli Ross i Rocky. -Oczywiście.- powiedzieliśmy z Ell'em w tym samym czasie. Po drodze śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Było na prawdę fajnie, ale Ell cały czas był koło mnie, w zasadzie było to nawet przyjemne.

***Oczami Rossa***
Gdy doszliśmy już do KFC, to zamówiliśmy duże spaghetti z klopsikami.Wszyscy jedli jakby od miesiąca nic w ustach nie mieli. -Eej... Bo dla mnie nie starczy!- powiedziałem do rodzeństwa i Ell'a. -Przestać?! Prędzej diabeł wyśle nas do nieba.- Odpowiedział Rocky. Wszyscy zaczęli się śmiać a ludzie patrzyli na nas, jak na nie normalnych. -Jak ja was kocham!- powiedziałem do reszty. W końcu doszło do tego, że przytuliliśmy się na środku ulicy i poszliśmy do domu. To był wspaniały wieczór nigdy nie zapomnę tego dnia.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że tak długo nie było rozdziału ale byłam zajęta... Mam nadzieje że podoba wam się :)


sobota, 22 lutego 2014

ROZDZIAŁ 3

Niepokojący SMS

***Oczami Rossa***
Zastanawialiśmy się trochę, gdy nagle przechodził Rocky. -Rocky!- krzyknęliśmy wszyscy na raz, podchodząc do niego. -Heeeeeeeeej?- powiedział Rocky cofając się, o jeden krok, do tyłu. -Rocky jest jedna sprawa...- mówiła Rydel. - Jaka?- zapytał brązowowłosy. -No, bo ktoś musi powiedzieć Riker'owi, że zostajemy w kozie...- powiedziałem do brata. 
-Hahahahaha!- wyśmiał nas. -Ale chwila, przecież dzisiaj miała być próba!- dodał po chwili. -No to mamy problem.- zaczął rozwijać swoje myśli Rocky.-Boooo... Ja... też zostaje.- powiedział z małym przerażeniem.  -Co?!- krzyknęliśmy na raz.- Chwila!- odezwałem się. -Od czegoś chyba są telefony...- dopiero teraz się uspokoiliśmy. - Wyśle do niego SMSa- gdy wysłałem wiadomość, rozbrzmiał dzwonek. Wszyscy rozeszli się do sal.

***Oczami Riker'a***
-Mamo, muszę chyba sobie znaleźć pracę.- Mówiłem do mamy, gdy nagle zabrzmiał dźwięk z telefonu "tiii tii, tii tii" dostałem SMSa.
TREŚĆ: Cześć musimy zostać dzisiaj po lekcjach w KOZIE -,- Proszę nie bądź zły. :D.
-JA CHYBA OSZALEJE!!!- wrzeszczałem wściekły na cały świat. -Co się stało?- zapytała mnie mama.
- MUSZĄ ZOSTAĆ PO LEKCJACH I NIE BĘDZIE PRÓBY!!! JUTRO JEST KONCERT!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!- wrzeszczałem. -Nie krzycz tak bo stracisz głos!- na te słowa mamy trochę się opamiętałem ale było już za późno. -Ma... yhym... Mamo, chyba za późno trochę- powiedziałem z nie małymi problemami. "Co ja teraz zrobię???" myślałem. Nie wiem co wtedy czułem, ale na pewno nie  było to miłe uczucie.

***Oczami Rossa***
Było to dziwne uczucie, być tam z Laurą. W końcu była najlepszą uczennicą w całej szkole. To nie jest miejsce dla niej. Nie wiem czemu, ale martwię się o nią. Cały czas o nie j myślę. Czyżbym... Nieee... To nie możliwe... A może jednak?... NIE! Ross ogar człowieku! Hmmm... Ciekawe jak Riker zareagował na SMSa... Oby nie krzyczał, bo nie wystąpimy. Przecież nie możemy zawieść fanów!

***Oczami Rydel***
Jejku. Biedny Riker. Tyle stresu w jednym dniu... Potrafi doprowadzić człowieka takiego jak on do szału! 
W kozie było mnóstwo innych ludzi. Były dresy, hip-hopowcy itp. Byli nawet nasi fani i to właśnie oni nam umilili ten czas. W pokoju były szare ściany, przepalające się lampy i czarny dywan. Klimat był raczej ponury i bez smaku. W tym momencie przyszedł mi do głowy świetny pomysł, aby wzbudzić zainteresowanie i nie było tak smutno. -Rocky! Mam pomysł! zadzwońmy do Rikera i zaśpiewajmy coś tu!- powiedziałam do brata. -Ok ale co chcesz śpiewać?- zapytał mnie ze zdziwieniem Rocky. - Co powiesz na oneRepublic "Counting Stars" ?- zapytałam Rocky'ego. -To świetny pomysł! Już do niego dzwonię!-

***Oczami Rikera***
-Mam dobry sposób, aby gardło wyzdrowiało po 5 minutach!- Mama poprawiła mi nastrój. wypiłem jakieś obleśne zioła odczekałem 5 minut jak kazała mama i przeszło. -Mamo jesteś wielka!- byłem szczęśliwy jak nigdy. Wtedy dostałem kolejnego SMSa.
TREŚĆ: Hej! Siedzimy w kozie i się nudzimy. Rydel wpadła na pomysł żeby zaśpiewać "Counting Stars". Czekamy i liczymy, na ciebie! :D.
-Muszę pędzić do reszty do kozy! Chcą zaśpiewać "Counting Stars" one Republic!- ubrałem się i czym prędzej ruszyłem do szkoły. Gdy doszedłem i zaśpiewaliśmy, ktoś nas nagrał i wyglądało to mniej- więcej tak: http://www.youtube.com/watch?v=nKvZXHC-EOs .

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To drugi dzisiaj rozdział, ostatnimi siłami ale jest. Zostawcie po sobie komentarze, to bardzo motywuje do dalszego pisania :D



ROZDZIAŁ 2

      Koza           

***Oczami Rossa***
W zasadzie to nie miałem innego wyjścia. Przez całą lekcje myślałem o tym co stało się na korytarzu, w żaden sposób nie mogłem odrzucić tej myśli. Było to wręcz upierdliwe. Po lekcji poszedłem do gabinetu pani dyrektor. Zapukałem po czym wszedłem do dużego, zielonego pokoju. W środku było mnóstwo stert papieru. Wyglądało to trochę przerażająco, lecz takie nie było. -Dzień dobry.- powiedziałem wchodząc do pomieszczenia. - Dzień dobry!- odpowiedziała kobieta siedząca za biurkiem które wręcz uginało się od papieru. -Ja przyszedłem z prośbą...- mówiłem. -Dziś po szkole miałem zostać w kozie, za spóźnienie, lecz dziś mamy próbę generalną, ponieważ jutro jest koncert.- przeszedłem do sedna sprawy. -Przepraszam Ross ale nie mogę tego zrobić.- odpowiedziała. -Z racji tego, że opuszczasz tak wiele zajęć, nie możesz wywinąć się z siedzenia w szkole. Przykro mi.- Powiedziała dość złym tonem. -Dobrze to zostanę dzisiaj ale jak się pomylę jutro na koncercie to będzie pani wina.- Na te słowa wyszedłem z gabinetu, nie żegnając się z kobietą. Sam nie wiem co wtedy czułem. Może to był smutek, rozpacz, przykrość czy żal do samego siebie.

***Oczami Laury***      *W tym samym czasie*
-Lauro.- zaczęła nauczycielka. -Musisz zostać dziś po lekcjach. Przykro mi.- powiedziała prosto do mnie. 
-CO?!- wykrzyknęłam na te słowa. Byłam w szoku, nie widziałam co mam ze sobą zrobić. -Lauro! Czy ty masz czelność na mnie krzyczeć?-powiedziała nauczycielka. -Ja... ja... nie.. nie chciałam tego.- wydukałam i przestałam się potem odzywać.  Przez całą lekcje nad tym myślałam. Zastanawiałam się jak tam i kto tam będzie. Byłam zestresowana. Skupiałam się tylko na tej jednej, trudnej dla mnie, myśli. Potem jednak zajęłam się myślą o tym co stało się na korytarzu. Nie mogłam zapomnieć miny Rossa i cały czas miałam go przed oczami. Sama nie wiem czy powinnam się tym cieszyć, czy raczej martwić? Jeszcze długo nad tym myślałam...

 ***Oczami Rydel***
Ledwo zdążyłam na tą lekcje. To dobrze, że się nie spóźniłam, ponieważ Riker by mnie chyba zastrzelił za to. On dobrze wie, że za spóźnienia zostajemy w "kozie" i nie mogłabym być na próbie. On ma lekką obsesje na tym punkcie... -Wyciągamy karteczki- oznajmiła nauczycielka. "To jest chyba jakiś żart?!" myślałam zakłopotana. -Proszę pani dziś jest pierwszy dzień szkoły. Nie może pani odpuścić ten jeden raz?- powiedział Ell. Jak zawsze miał najwięcej odwagi z nas wszystkich. -Ellingtonie- zaczęła pani. - Wiesz dobrze, że ja nie ustępuję, więc rób to co ci karze i wyciągnij kartkę, podpisz się oraz zacznij pisać!- wydarła się na Ella, w tym momencie był przerażony. Nawet on tym razem nie dał rady. Czekała nas "koza".
-A ty co panno Rydel?- mówiła do mnie. -Słucham?- powiedziałam grzecznie do niej. -Widzę, że słuchasz, lecz muzyki a nie mnie.- powiedziała. - Ja zapomniałam wyciągnąć słuchawki. Przepraszam najmocniej.- grzecznie przeprosiłam. -Oboje zostajecie dzisiaj w kozie!- wydarła się na nas i poszła do biurka. "Już nie żyje" myślałam w tamtej chwili. Jak świat nas nie zabije, to zrobi to Riker. Po lekcji musiałam iść do Rossa i Laury wraz z Ellem. -Ross! Ross czekaj!- krzyknęłam a blondyn się zatrzymał. -Ross. Muszę zostać dzisiaj po szkole w kozie! Riker mnie zabije!- wrzeszczałam. -Rydel ja też muszę zostać. Kto teraz to wyjaśni Riker'owi???- zapytał się mnie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to drugi rozdział. Mam nadzieje, że się podoba ;) Zostawcie komentarze :)

środa, 19 lutego 2014

ROZDZIAŁ 1

   Pierwszy dzień w szkole    

***Oczami Rydel***
"Dziś pierwszy dzień szkoły, więc nie mogę się spóźnić." myślałam wstając z łóżka. Zaczęłam się ubierać i zeszłam na dół na śniadanie. -cześć wszystkim- przywitałam się z resztą rodziny. -Czyś ty oszalała?!- zaczął wydzierać się Riker. - Czy ty chcesz żebyśmy wszyscy się spóźnili?!- na te słowa podszedł do mnie blondyn, był bardzo zdenerwowany i miał całą czerwona twarz. -Riker uspokój się- powiedziała mama. -Przecież jest dopiero 7:00- dokończyła uspokajając Rikera. "Co mu się stało?" myślałam wyciągając mleko z lodówki.
 -Dziś po szkole mamy próbę.- powiedział Ross.  -Mam nadzieje, że o tym wiesz...- dokończył blondyn.
-Tak wiem! Nie musisz mi wszystkiego mówić!- krzyknęłam zdenerwowana do brata. Nie mogłam poradzić sobie z myślą, że uważają mnie za tak tępą i głupią. -Dosyć! Nie kłóćcie się!- wykrzyknął Rocky. -To nie moja wina, że ona jest taka zapominalska.- burknął Riker pod nosem. Na te słowa wyszłam z domu i udałam się do szkoły. Nie mogłam wytrzymać już z nim ale ciekawe co mu się stało, że jest taki nadpobudliwy, myślałam. Szybko odeszłam od tej myśli bo w zasadzie nie martwiłam się o niego, w końcu był najstarszy. 

***Oczami Laury***
-Pierwszy dzień szkoły, pierwszy dzień szkoły...- szłam podśpiewując pod nosem, gdy nagle ujrzałam blondynkę. -Rydel! Rydel zaczekaj!- krzyknęłam lecz chyba mnie nie usłyszała. "Szkoda" pomyślałam i szłam dalej. -Hej!- podeszłam do blondynki, gdy była w szatni. -Hej!- odpowiedziała. -Wolałam cię po drodze. Nie usłyszałaś mnie?- zapytałam ze zdziwieniem na twarzy. -Nie... Przepraszam ale miałam słuchawki w uszach- odpowiedziała smucąc się. -W porządku.- odpowiedziałam i nagle rozbrzmiał dzwonek. -Mój Boże! Spóźnię się!!! A ja się nie spóźniam!!!- krzyknęłam i wybiegłam w szatni. Jak biegłam po prostej wpadłam na Ross'a, który w wyniku stłuczki przewrócił się, a ja upadłam na niego.
 -Przepraszam! Nic ci nie jest?!- krzyczałam wstając z blondyna. -Nie... chyba nie...- mówił patrząc mi w oczy. -Przepraszam! Na prawdę nie zauważyłam cię i...- mówiłam gdy nagle Ross zbliżył się do mnie.
 -Uspokój się przecież nic mi nie jest.- gdy to powiedział przypomniało mi się dlaczego biegłam. -Muszę się pośpieszyć, bo jeszcze wejdę po wszystkich do sali!- Krzyknęłam i biegłam dalej. Gdy dobiegłam nikogo już tam nie było, z resztą cały korytarz był pusty. Było słychać tylko szmery głosów, dochodzących z sal. "Wejść, czy nie wejść?" myślałam. W końcu odważyłam się i zapukałam do drzwi, jak je otworzyłam, zobaczyłam masę gapiących się na mnie oczu. -Ja... Ja..... przepraszam za spóźnienie- wydukałam i pomaszerowałam na miejsce.

***Oczami Rossa***
"Ona się spóźniła?" myślałem. "To przecież nie możliwe Laura się nigdy nie spóźnia...." ciągnąłem swoją myśl aż doszedłem pod salę. Wtedy zapukałem i wszedłem do klasy. -No witaj "rockmanie", znowu spóźniony...- powiedziała do mnie nauczycielka. -Przepraszam ale byłem wykończony po trasie koncertowej, spałem tylko 1h, bo wróciliśmy do domu 3h temu...- mówiłem tłumacząc się jej. -Kochany! Wiesz dobrze, że ja za spóźnianie się wysyłam do kozy.- powiedziała z miną jakby miała dostać rozwolnienia. -Dzisiaj?!- Zapytałem z przerażeniem. -Tak. Dzisiaj... Coś nie pasuje?- akurat dzisiaj jest próba przed jutrzejszym koncertem ale nie tłumaczyłem się z tego. Pójdę do dyrektorki, może ona mi pozwoli dziś nie siedzieć w szkole do 19:00. Pomaszerowałem na miejsce i rozpakowałem się...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Taki krótki pierwszy rozdział. Mam nadzieje, że się podoba. Proszę zostawcie po sobie komentarz, jestem ciekawa waszego zdania. :)


poniedziałek, 17 lutego 2014

Prolog

                   Cześć! Jestem Rydel Lynch, mam 18 lat mieszkam w Kalifornii razem z moim rodzeństwem i przyjaciółmi, uczęszczam także tutaj do szkoły oraz uczę tańca. Moim najlepszym przyjacielem jest Ellington Ratliff. To właśnie z nim przeżyje różne, ciekawe historie...
Cześć, to mój pierwszy blog i mam nadzieje, że wam się spodoba. Pomyślałam, że skoro mam tak bujną wyobraźnię to może zacznę. Więc spróbuje, miłego czytania. :)