piątek, 4 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ6

Powstanie RYDELLINGTON i kłótnia

***Oczami Rydel***
-Zostaniesz moim chłopakiem?- Powiedziałam do Ell'a. Zżerało mnie z nerwów od środka.
-Tak!- powiedział Ell i mnie spontanicznie pocałował. Byłam wtedy najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi.Nic nie równało się z tym do puki nie przyszła Laura.
***Oczami Laury***
Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam do drzwi. Otworzył je Ross. -Hej.- powiedziałam. -Cześć! Wejdziesz- odpowiedział blondyn. -Jasne- weszłam do środka i usiadłam w salonie na kanapie. Ross przyniósł herbatę i usiadł obok mnie. -Mam jedną sprawę do Ciebie...- zaczęłam mówić. -Mianowicie, podoba mi się chłopak ale nie wiem jak mu to powiedzieć. Pomożesz? Może coś poradzisz?- pytałam. -To zależy od niego. Jeżeli znasz go na tyle dobrze, że wiesz czy jak on nie czuje tego samego to odejdzie. Bo jeżeli odejdzie i nie będziecie już przyjaciółmi lepiej jeszcze poczekać, ale jak nie odejdzie możesz mu to powiedzieć.- Rozgadał się Ross. -Chyba rozumiem- powiedziałam nadal się zastanawiając. -To dobrze- powiedział blondyn, po czym włączył TV. Miałam w głowie jedną myśl, czy on się czegoś domyśla, sama nie wiedziałam jak się czuję czy raczej dobrze czy źle, po mimo tego uśmiechałam się. -Muszę już iść- powiedziałam, wstałam z kanapy i zawiesiłam torebkę na ramieniu. -Ok. Odprowadzę Cię bo już ciemno.- powiedział i wstał z kanapy. Udaliśmy się w stronę drzwi gdy nagle rozległ się krzyk Rocky'ego.
***Oczami Rocky'ego***
Gdy wszedłem na górę zobaczyłem ogień wszystko płonęło. -POMOCY!!! PALI SIĘ! POŻAR! POŻAR!- wrzeszczałem i zbiegłem na dół. -Rocky co jest?- zapytał Ross. -Pali się do góry wszyscy wychodźcie z domu!!!- krzyczałem do niego. -Ale na górze był Ryland!!!!- wrzasnął blondyn. -CO?!- złapałem się za głowę. -Ross zostaw ich wszystkich i chodź!- mówiła Laura do Ross'a. Po chwili Ryland zszedł spokojnie z góry. Wszyscy patrzyli na nieg ze zdziwieniem, oprócz Rossa, który patrzył na Laurę z pogardą. 
***Oczami Rylanda***
-Co jest?- zapytał Ryland. -przecież był pożar a tobie nic nie jest?- pytał ze zdziwieniem Rocky. -Jaki pożar?-zapytałem b nie wiedziałem o co chodzi. -Widziałem dym!- krzyknął brat. -Zgasiłem świeczki, bo Van u mnie jest i za chwile idzie...- powiedziałem do brata po czym Van pojawiła się na schodach. -AHA... znowu fałszywy alarm... trudno. Wracamy d normalnego życia...- 
***Oczami Rossa***
-Ja nie wierzę!- krzyczałem do Lau. -Ja też nie.- powiedziała do mnie dziewczyna. - Ale w zasadzie on zawsze coś pokręci.- mówiła z uśmiechem Lau. -Nie! Ja nie wierze, że nawet w razie pożaru, takiego prawdziwego, zostawiła byś mojego brata żeby spłonął.- mówiłem ze wściekłością. -Ale...- zaczęła brązowowłosa -Żadnych ale! Przepraszam nie możemy być dłużej przyjaciółmi.- powiedziałem ze złością na nią. Gdy poszła położyłem się do łóżka, tej nocy nie mogłem zasnąć.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Drugi dzisiaj chcę wam wynagrodzić to, że nie było rozdziałów. W tym tygodniu (sobota/niedziela) pojawią się jeszcze dwa. Mam nadzieje, że mi wybaczycie.




3 komentarze:

  1. Czemu skłóciłaś Ross'a i Laurę

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że Lau i Ross się pokłócili :( i nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział <3333
    Boski
    Normalnie awwwwwwwwwwwwwwwwwwww
    Rydellington kocham normalnie
    Czemuż ty pokłóciłaś Raurę ja się pytam!
    Ale i tak boski rozdział.
    :)

    OdpowiedzUsuń