sobota, 22 lutego 2014

ROZDZIAŁ 3

Niepokojący SMS

***Oczami Rossa***
Zastanawialiśmy się trochę, gdy nagle przechodził Rocky. -Rocky!- krzyknęliśmy wszyscy na raz, podchodząc do niego. -Heeeeeeeeej?- powiedział Rocky cofając się, o jeden krok, do tyłu. -Rocky jest jedna sprawa...- mówiła Rydel. - Jaka?- zapytał brązowowłosy. -No, bo ktoś musi powiedzieć Riker'owi, że zostajemy w kozie...- powiedziałem do brata. 
-Hahahahaha!- wyśmiał nas. -Ale chwila, przecież dzisiaj miała być próba!- dodał po chwili. -No to mamy problem.- zaczął rozwijać swoje myśli Rocky.-Boooo... Ja... też zostaje.- powiedział z małym przerażeniem.  -Co?!- krzyknęliśmy na raz.- Chwila!- odezwałem się. -Od czegoś chyba są telefony...- dopiero teraz się uspokoiliśmy. - Wyśle do niego SMSa- gdy wysłałem wiadomość, rozbrzmiał dzwonek. Wszyscy rozeszli się do sal.

***Oczami Riker'a***
-Mamo, muszę chyba sobie znaleźć pracę.- Mówiłem do mamy, gdy nagle zabrzmiał dźwięk z telefonu "tiii tii, tii tii" dostałem SMSa.
TREŚĆ: Cześć musimy zostać dzisiaj po lekcjach w KOZIE -,- Proszę nie bądź zły. :D.
-JA CHYBA OSZALEJE!!!- wrzeszczałem wściekły na cały świat. -Co się stało?- zapytała mnie mama.
- MUSZĄ ZOSTAĆ PO LEKCJACH I NIE BĘDZIE PRÓBY!!! JUTRO JEST KONCERT!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!- wrzeszczałem. -Nie krzycz tak bo stracisz głos!- na te słowa mamy trochę się opamiętałem ale było już za późno. -Ma... yhym... Mamo, chyba za późno trochę- powiedziałem z nie małymi problemami. "Co ja teraz zrobię???" myślałem. Nie wiem co wtedy czułem, ale na pewno nie  było to miłe uczucie.

***Oczami Rossa***
Było to dziwne uczucie, być tam z Laurą. W końcu była najlepszą uczennicą w całej szkole. To nie jest miejsce dla niej. Nie wiem czemu, ale martwię się o nią. Cały czas o nie j myślę. Czyżbym... Nieee... To nie możliwe... A może jednak?... NIE! Ross ogar człowieku! Hmmm... Ciekawe jak Riker zareagował na SMSa... Oby nie krzyczał, bo nie wystąpimy. Przecież nie możemy zawieść fanów!

***Oczami Rydel***
Jejku. Biedny Riker. Tyle stresu w jednym dniu... Potrafi doprowadzić człowieka takiego jak on do szału! 
W kozie było mnóstwo innych ludzi. Były dresy, hip-hopowcy itp. Byli nawet nasi fani i to właśnie oni nam umilili ten czas. W pokoju były szare ściany, przepalające się lampy i czarny dywan. Klimat był raczej ponury i bez smaku. W tym momencie przyszedł mi do głowy świetny pomysł, aby wzbudzić zainteresowanie i nie było tak smutno. -Rocky! Mam pomysł! zadzwońmy do Rikera i zaśpiewajmy coś tu!- powiedziałam do brata. -Ok ale co chcesz śpiewać?- zapytał mnie ze zdziwieniem Rocky. - Co powiesz na oneRepublic "Counting Stars" ?- zapytałam Rocky'ego. -To świetny pomysł! Już do niego dzwonię!-

***Oczami Rikera***
-Mam dobry sposób, aby gardło wyzdrowiało po 5 minutach!- Mama poprawiła mi nastrój. wypiłem jakieś obleśne zioła odczekałem 5 minut jak kazała mama i przeszło. -Mamo jesteś wielka!- byłem szczęśliwy jak nigdy. Wtedy dostałem kolejnego SMSa.
TREŚĆ: Hej! Siedzimy w kozie i się nudzimy. Rydel wpadła na pomysł żeby zaśpiewać "Counting Stars". Czekamy i liczymy, na ciebie! :D.
-Muszę pędzić do reszty do kozy! Chcą zaśpiewać "Counting Stars" one Republic!- ubrałem się i czym prędzej ruszyłem do szkoły. Gdy doszedłem i zaśpiewaliśmy, ktoś nas nagrał i wyglądało to mniej- więcej tak: http://www.youtube.com/watch?v=nKvZXHC-EOs .

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To drugi dzisiaj rozdział, ostatnimi siłami ale jest. Zostawcie po sobie komentarze, to bardzo motywuje do dalszego pisania :D



ROZDZIAŁ 2

      Koza           

***Oczami Rossa***
W zasadzie to nie miałem innego wyjścia. Przez całą lekcje myślałem o tym co stało się na korytarzu, w żaden sposób nie mogłem odrzucić tej myśli. Było to wręcz upierdliwe. Po lekcji poszedłem do gabinetu pani dyrektor. Zapukałem po czym wszedłem do dużego, zielonego pokoju. W środku było mnóstwo stert papieru. Wyglądało to trochę przerażająco, lecz takie nie było. -Dzień dobry.- powiedziałem wchodząc do pomieszczenia. - Dzień dobry!- odpowiedziała kobieta siedząca za biurkiem które wręcz uginało się od papieru. -Ja przyszedłem z prośbą...- mówiłem. -Dziś po szkole miałem zostać w kozie, za spóźnienie, lecz dziś mamy próbę generalną, ponieważ jutro jest koncert.- przeszedłem do sedna sprawy. -Przepraszam Ross ale nie mogę tego zrobić.- odpowiedziała. -Z racji tego, że opuszczasz tak wiele zajęć, nie możesz wywinąć się z siedzenia w szkole. Przykro mi.- Powiedziała dość złym tonem. -Dobrze to zostanę dzisiaj ale jak się pomylę jutro na koncercie to będzie pani wina.- Na te słowa wyszedłem z gabinetu, nie żegnając się z kobietą. Sam nie wiem co wtedy czułem. Może to był smutek, rozpacz, przykrość czy żal do samego siebie.

***Oczami Laury***      *W tym samym czasie*
-Lauro.- zaczęła nauczycielka. -Musisz zostać dziś po lekcjach. Przykro mi.- powiedziała prosto do mnie. 
-CO?!- wykrzyknęłam na te słowa. Byłam w szoku, nie widziałam co mam ze sobą zrobić. -Lauro! Czy ty masz czelność na mnie krzyczeć?-powiedziała nauczycielka. -Ja... ja... nie.. nie chciałam tego.- wydukałam i przestałam się potem odzywać.  Przez całą lekcje nad tym myślałam. Zastanawiałam się jak tam i kto tam będzie. Byłam zestresowana. Skupiałam się tylko na tej jednej, trudnej dla mnie, myśli. Potem jednak zajęłam się myślą o tym co stało się na korytarzu. Nie mogłam zapomnieć miny Rossa i cały czas miałam go przed oczami. Sama nie wiem czy powinnam się tym cieszyć, czy raczej martwić? Jeszcze długo nad tym myślałam...

 ***Oczami Rydel***
Ledwo zdążyłam na tą lekcje. To dobrze, że się nie spóźniłam, ponieważ Riker by mnie chyba zastrzelił za to. On dobrze wie, że za spóźnienia zostajemy w "kozie" i nie mogłabym być na próbie. On ma lekką obsesje na tym punkcie... -Wyciągamy karteczki- oznajmiła nauczycielka. "To jest chyba jakiś żart?!" myślałam zakłopotana. -Proszę pani dziś jest pierwszy dzień szkoły. Nie może pani odpuścić ten jeden raz?- powiedział Ell. Jak zawsze miał najwięcej odwagi z nas wszystkich. -Ellingtonie- zaczęła pani. - Wiesz dobrze, że ja nie ustępuję, więc rób to co ci karze i wyciągnij kartkę, podpisz się oraz zacznij pisać!- wydarła się na Ella, w tym momencie był przerażony. Nawet on tym razem nie dał rady. Czekała nas "koza".
-A ty co panno Rydel?- mówiła do mnie. -Słucham?- powiedziałam grzecznie do niej. -Widzę, że słuchasz, lecz muzyki a nie mnie.- powiedziała. - Ja zapomniałam wyciągnąć słuchawki. Przepraszam najmocniej.- grzecznie przeprosiłam. -Oboje zostajecie dzisiaj w kozie!- wydarła się na nas i poszła do biurka. "Już nie żyje" myślałam w tamtej chwili. Jak świat nas nie zabije, to zrobi to Riker. Po lekcji musiałam iść do Rossa i Laury wraz z Ellem. -Ross! Ross czekaj!- krzyknęłam a blondyn się zatrzymał. -Ross. Muszę zostać dzisiaj po szkole w kozie! Riker mnie zabije!- wrzeszczałam. -Rydel ja też muszę zostać. Kto teraz to wyjaśni Riker'owi???- zapytał się mnie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to drugi rozdział. Mam nadzieje, że się podoba ;) Zostawcie komentarze :)

środa, 19 lutego 2014

ROZDZIAŁ 1

   Pierwszy dzień w szkole    

***Oczami Rydel***
"Dziś pierwszy dzień szkoły, więc nie mogę się spóźnić." myślałam wstając z łóżka. Zaczęłam się ubierać i zeszłam na dół na śniadanie. -cześć wszystkim- przywitałam się z resztą rodziny. -Czyś ty oszalała?!- zaczął wydzierać się Riker. - Czy ty chcesz żebyśmy wszyscy się spóźnili?!- na te słowa podszedł do mnie blondyn, był bardzo zdenerwowany i miał całą czerwona twarz. -Riker uspokój się- powiedziała mama. -Przecież jest dopiero 7:00- dokończyła uspokajając Rikera. "Co mu się stało?" myślałam wyciągając mleko z lodówki.
 -Dziś po szkole mamy próbę.- powiedział Ross.  -Mam nadzieje, że o tym wiesz...- dokończył blondyn.
-Tak wiem! Nie musisz mi wszystkiego mówić!- krzyknęłam zdenerwowana do brata. Nie mogłam poradzić sobie z myślą, że uważają mnie za tak tępą i głupią. -Dosyć! Nie kłóćcie się!- wykrzyknął Rocky. -To nie moja wina, że ona jest taka zapominalska.- burknął Riker pod nosem. Na te słowa wyszłam z domu i udałam się do szkoły. Nie mogłam wytrzymać już z nim ale ciekawe co mu się stało, że jest taki nadpobudliwy, myślałam. Szybko odeszłam od tej myśli bo w zasadzie nie martwiłam się o niego, w końcu był najstarszy. 

***Oczami Laury***
-Pierwszy dzień szkoły, pierwszy dzień szkoły...- szłam podśpiewując pod nosem, gdy nagle ujrzałam blondynkę. -Rydel! Rydel zaczekaj!- krzyknęłam lecz chyba mnie nie usłyszała. "Szkoda" pomyślałam i szłam dalej. -Hej!- podeszłam do blondynki, gdy była w szatni. -Hej!- odpowiedziała. -Wolałam cię po drodze. Nie usłyszałaś mnie?- zapytałam ze zdziwieniem na twarzy. -Nie... Przepraszam ale miałam słuchawki w uszach- odpowiedziała smucąc się. -W porządku.- odpowiedziałam i nagle rozbrzmiał dzwonek. -Mój Boże! Spóźnię się!!! A ja się nie spóźniam!!!- krzyknęłam i wybiegłam w szatni. Jak biegłam po prostej wpadłam na Ross'a, który w wyniku stłuczki przewrócił się, a ja upadłam na niego.
 -Przepraszam! Nic ci nie jest?!- krzyczałam wstając z blondyna. -Nie... chyba nie...- mówił patrząc mi w oczy. -Przepraszam! Na prawdę nie zauważyłam cię i...- mówiłam gdy nagle Ross zbliżył się do mnie.
 -Uspokój się przecież nic mi nie jest.- gdy to powiedział przypomniało mi się dlaczego biegłam. -Muszę się pośpieszyć, bo jeszcze wejdę po wszystkich do sali!- Krzyknęłam i biegłam dalej. Gdy dobiegłam nikogo już tam nie było, z resztą cały korytarz był pusty. Było słychać tylko szmery głosów, dochodzących z sal. "Wejść, czy nie wejść?" myślałam. W końcu odważyłam się i zapukałam do drzwi, jak je otworzyłam, zobaczyłam masę gapiących się na mnie oczu. -Ja... Ja..... przepraszam za spóźnienie- wydukałam i pomaszerowałam na miejsce.

***Oczami Rossa***
"Ona się spóźniła?" myślałem. "To przecież nie możliwe Laura się nigdy nie spóźnia...." ciągnąłem swoją myśl aż doszedłem pod salę. Wtedy zapukałem i wszedłem do klasy. -No witaj "rockmanie", znowu spóźniony...- powiedziała do mnie nauczycielka. -Przepraszam ale byłem wykończony po trasie koncertowej, spałem tylko 1h, bo wróciliśmy do domu 3h temu...- mówiłem tłumacząc się jej. -Kochany! Wiesz dobrze, że ja za spóźnianie się wysyłam do kozy.- powiedziała z miną jakby miała dostać rozwolnienia. -Dzisiaj?!- Zapytałem z przerażeniem. -Tak. Dzisiaj... Coś nie pasuje?- akurat dzisiaj jest próba przed jutrzejszym koncertem ale nie tłumaczyłem się z tego. Pójdę do dyrektorki, może ona mi pozwoli dziś nie siedzieć w szkole do 19:00. Pomaszerowałem na miejsce i rozpakowałem się...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Taki krótki pierwszy rozdział. Mam nadzieje, że się podoba. Proszę zostawcie po sobie komentarz, jestem ciekawa waszego zdania. :)


poniedziałek, 17 lutego 2014

Prolog

                   Cześć! Jestem Rydel Lynch, mam 18 lat mieszkam w Kalifornii razem z moim rodzeństwem i przyjaciółmi, uczęszczam także tutaj do szkoły oraz uczę tańca. Moim najlepszym przyjacielem jest Ellington Ratliff. To właśnie z nim przeżyje różne, ciekawe historie...
Cześć, to mój pierwszy blog i mam nadzieje, że wam się spodoba. Pomyślałam, że skoro mam tak bujną wyobraźnię to może zacznę. Więc spróbuje, miłego czytania. :)